Polski zawodnik tajskiego boksu Mateusz Golsztajn ponownie zawitał na parę miesięcy ciężkich treningów w ojczyźnie tego sportu. Z tej okazji mamy chwilę na rozmowę o jego doświadczeniach, życiu, spostrzeżeniach oraz oczywiście o Muay Thai.
Na wstępie przedstaw się i powiedz nam skąd pochodzisz.
Nazywam się Mateusz Golsztajn, mam 24 lata i pochodzę z Bolesławca na Dolnym Śląsku. Boksem Tajskim zajmuję się już 10 lat i jest to moją największą pasją i sposobem na życie. Od 2013r regularnie jeżdżę do Tajlandii w celu rozwoju i zdobywania doświadczenia w kolebce tego sportu. Do tej pory spędziłem prawie 2 lata w Tajlandii, stoczyłem 24 walki, zdobyłem pas mistrzowski i odwiedziłem 7 różnych regionów w których trenowałem i walczyłem. Mam za sobą 5 wyjazdów. Mega doświadczenie i przygoda życia. Zapraszam do przeczytania wywiadu. Opowiadam o własnych doświadczeniach. Jak zawsze szczerze i prosto z serca.
Jak zaczęła się twoja przygoda z Muay Thai?
Moja przygoda z Muay Thai zaczęła się bodajże w połowie 2007r w moim rodzinnym mieście. Zacząłem trenować gdy miałem 14 lat. Mój sąsiad i kolega Piotr opowiedział mi o klubie, w którym sam zaczął ćwiczyć i zabrał mnie na zajęcia. Od tamtej pory zaczęła się moja przygoda z Muay Thai, która trwa do dziś. (Piotrek, pozdrawiam, jeśli to czytasz) Odkryłem wielką pasję i potencjał. Szybko zacząłem się rozwijać, byłem pracowity i sumienny. Bardzo to lubiłem. Zawsze miałem pociąg do sztuk walk i imponowało mi to. Byłem bardzo energicznym dzieciem. Moimi idolami w dzieciństwie byłi i nadal są: Bruce Lee i Jean-Claude Van Damme. No i oczywiście film „Mortal Combat” Który mnie zainspirował. W kółko go oglądałem, a później wychodziłem z domu do kolegów pobić się trochę w formie zabawy. Świetny film, do dziś go oglądam. „The Quest” Z Van Dame również. Będąc dzieciakiem, nie ćwicząc jeszcze Muay Thai, oglądając ten film i zmagania bohatera na turnieju, w którym brali udział wojownicy z czterech stron świata, walczący różnymi stylami, a główną nagrodą turnieju był smok ze szczerego złota. Pomyślałem sobie: „Łaaał!! Jakie to jest fajne! Walczący wojownicy w honorowej walce. Pełni męstwa, poświęcenia i ambicji, by dowieźć kto jest najlepszy, a dookoła ludzie podziwiający ich!” Pomyślałem, że to bardzo szlachetne i koniecznie sam chciałem tego spróbować. Miałem taką wizję w głowie. Od zawsze miałem w sobie ducha wojownika. Tak to było.
Podziel się z nami Twoimi osiągnięciami.
Moim pierwszym sukcesem było zdobycie mistrzostwa Polski Muay Thai w 2010r w Krakowie. Po tej wygranej jeszcze mocniej uwierzyłem w siebie.
– Mistrz Polski juniorów Muay Thai, Kraków 2010
– I miejsce na Pucharze Polski Muay thai juniorów, Bydgoszcz 2010
– I Miejsce na turnieju bokserskim, Oława 2012
– I miejsce na turnieju bokserskim, Wałbrzych 2012
– I Miejsce na turnieju konfrontacji klubów bokserskich, Karpacz 2013
Moim trenerem od Muay thai z czasów amatorskich był Grzegorz Nazar. Od boksu Ryszard i Tomasz Tomczyk. Zawsze dobrze mi się z nimi współpracowało i dbali o mnie. Wspominam z uśmiechem na twarzy ten czas. (Pozdrawiam panów serdecznie).
Chciałbym również podziękować i wyrazić wdzięczność moim rodzicom i wujkowi. Od zawsze bardzo mnie wspierali w tym sporcie oraz wierzyli we mnie. Pomagali również przy każdym wyjeździe do Tajlandii. Bali się o mnie, martwili, lecz nigdy nie stawali mi na drodze. Miałem zawsze od nich to wsparcie i wiarę. Dziękuję wam za to i chciałbym abyście zawsze byli ze mnie dumni i szczęśliwi.
– Mistrz Patong Boxing stadium, Phuket-Tajlandia 2016
Moim największym osiągnięciem do tej pory w formule zawodowej było zdobycie Mistrzostwa Muay Thai na stadionie w Tajlandii na wyspie Phuket w 2016. Stałem się mistrzem stadionu Patong Boxing Stadium i zdobyłem swój pierwszy upragniony pas mistrzowski. Było to spełnienia mojego kolejnego marzenia. Byłem wtedy bardzo dumny i przepełniony szczęściem. Ciężko na to pracowałem i zaowocowało. Wszystko jeszcze przede mną. Kolejne pasy i tytuły, mam nadzieje. Trzeba wierzyć w siebie i w swoje marzenia. Ciężko na to pracować i się nie poddawać.
Na czym polega tajski boks, jakie panują zasady, reguły, co można a czego nie?
Boks Tajski polega na walce w stójce. W zawodowym Muay Thai walczy się 5 rund po 3 minuty. W walce można używać rąk, uderzać łokciami, kolanami, kopać, obalać przeciwnika poprzez podcięcia. Dozwolona jest walka w klinczu. Walki są zazywaj brutalne i krwawe. Łokcie robią swoją robote. To ciężki sport. Zawodnicy Muay Thai to prawdziwi twardziele. Szczególnie Tajowie. To najlepsi wojownicy na świecie. Od nich to pochodzi. To ich kultura i tradycja. W Tajlandii dzieci zaczynają trenować i walczyć w wieku 8 lat.
Muay Thai to też nie tylko sam sport, to swego rodzaju religia, droga życia, czy mógłbyś rozwinąć temat?
Muay Thai w Tajlandii to tradycja, kultura i sposób na życie. Tajowie są urodzonymi wojownikami. W Tajlandii to sport narodowy stojący na najwyższym poziomie. Bardzo popularny. Ludzie kochają walki. Również często to szansa na lepsze życie dla dzieci i zawodników z biednych rodzin i regionów. Wybicie się z biedy, zarobienie na siebie, na swoją przyszłość i lepszy byt, stając się mocnym zawodnikiem i mistrzem. To droga do sukcesu i sławy oraz szacunku. Lecz okupowana ciężką pracą, poświeceniem i krwią. Jest to piękny i szlachetny sport.
Czym jest dla Ciebie osobiście ten sport?
Dla mnie Muay Thai jest pasją życiową i sposobem na życie. Daje mi to wiele szczęścia i rozwoju. Ukształtowało mnie to na silnego i odpowiedzialnego człowieka. Ten sport wiele mi dał. Im ciężej ćwiczę tym bardziej silny i szczęśliwy się czuje. Dbam o siebie i o swoje ciało. Wzmacnia mnie to od zawsze fizycznie i psychicznie. Dzięki Muay Thai odnalazłem moje miejsce na ziemi jakim jest Tajlandia. To najlepsze co mnie w życiu spotkało. Gdyby nie ten sport, Tajlandia i przygoda życia, to może teraz moje życie byłoby nudne i szare? Nie wiadomo. Bardzo się cieszę, że jestem tu gdzie jestem. I dumny jestem ze wszystkiego co udało mi się osiągnąć.
Jak wygląda Twój rutynowy dzień?
Mój rutynowy dzień? Pobudka z samego rana o 6 i dzień zaczyna się bieganiem. Po bieganiu wracam do klubu i robie trening. Praca na worku, na tarczach, sparingi, trening siłowy. Intensywnie wszystko. Zazwyczaj trwa to około 2,5 – do 3 godzin. Następnie prysznic i konkretne śniadanie. Posiłki w klubach są porządne. Musimy mieć siłę, więc dobrze jemy. Następnie odpoczynek i relaks. Wsiadam na skuter czy rower i robię sobie przejażdżkę po okolicy. Jadę na targ, czy do świątyni. Na luzie spędzić czas, zobaczyć coś ciekawego i cieszyć się tym co dookoła. Następnie wracam do klubu i idę spać. Godzinka, półtorej snu i wstaje na popołudniowy trening. I ten sam schemat. Ciężki kawałek chleba generalnie, ale ja to bardzo lubię. A w klubie atmosfera jest zawsze bardzo fajna i miła. Nawet jak ciężko trenujemy i walczymy między sobą. To i tak jest zawsze śmiech, żarty i luźna atmosfera. To pomaga.
Czy masz jakieś inspirację, kto jest dla Ciebie wybitnym bokserem?
Moje inspiracje? Na pewno był to śp. wielki wojownik Muay Thai Ramon Dekkers z Holandii. Legenda. On również mocno się rozwijał w Tajlandii i walczył. Był niesamowity. Zawsze imponował mi jego agresywny styl walki i charyzma. Był obcokrajowcem, który podbijał muay thai w Tajlandii. Również Saenchai, Buakaw Banchamek, którego odwiedziłem w 2013r w jego klubie. Również wielki wojownik, mistrz – żywa legenda. Najlepszy i najbardziej rozpoznawalny zawodnik Muay Thai na świecie. Mike Tyson również jest moim idolem. Na tych wojownikach zawsze się wzorowałem i brałem z nich przykład.
Kiedy po raz pierwszy przyjechałeś do Tajlandii i jak wspominasz ten pobyt?
Mój pierwszy wyjazd do Tajlandii wspominam dobrze. Było to spełnienie mojego największego marzenia, aby przyjechać do kolebki, uczyć się od najlepszych, walczyć rozwijać się. 06.09.2013 Tego dnia po raz pierwszy wyleciałem do Tajlandii. Wszystko zorganizowałem na własną rękę. Nie miałem żadnych wątpliwości ani chwili zawahania się. Wiedziałem od początku czego chce. Zatrzymałem się w Bangkoku i trenowałem w lokalnym klubie Keatkhamtorn gym. Trening był tam bardzo mocny. Każdego dnia. Każdego poranka i popołudnia. Była dyscyplina i dobrzy trenerzy. Więc dużo z tego wyciągnąłem w kwestii treningu. Spędziłem w tym klubie 7 miesięcy. Dobre warunki, jedzenie – wszystko. Było mi tam dobrze. Nauczyłem się jak jeszcze mocniej trenować i jak to powinno być profesjonalnie. Stoczyłem również swoją pierwszą zawodową walkę, która zakończyła się moim zwycięstwem przez KO ciosem na wątrobę. Bardzo się cieszyłem. Z właścicielem klubu do dziś mamy kontakt i dobre relacje.
Jak wyglądają szkoły boksu w Tajlandii, ile kosztują treningi i czy każdy może przyjść na trening? Czy masz swój ulubiony gym?
Szkoły Muay Thai w Tajlandii są bardzo profesjonalne. Klub staje się twoim domem. Spisz w klubie, jesz, trenujesz i nic więcej cię nie obchodzi. Można się w pełni skupić na rozwoju i treningu. Tak wygląda życie w klubie. Trenerzy cały czas czuwają nad tobą. Co do kosztów to zależy jaki klub i region. W Bangkoku jest najdrożej. Ceny od 2,5 – 3tyś za miesiąc, wliczając w to wszystko. Full service. Ale jest bardzo profesjonalnie w renomowanych szkołach. W innych regionach można trafić klub za 1,5tyś zł miesięcznie ze wszystkim. Każdy może się zapisać na zajęcia i przyjść do klubu. Nie ma znaczenia czy jesteś pro zawodnikiem, czy amatorem czy tak po prostu chcesz przyjść i potrenować rekreacyjnie. Klub stoi dla każdego otworem. Nie ma problemu. Mój obecny klub jest na północy, 5 godzin drogi od Bangkoku, w Kamphaemg Phet. Nie jest to na pewno region turystyczny, co mnie bardzo cieszy, bo nie lubię takich regionów. Interesuje mnie 100% Tajskiej kultury i tradycji. W Takich miejscach można się nauczyć kultury i są bardzo dobrzy ludzie z którymi żyje się blisko. W moim klubie Keaitchatchai gym jestem sponsorowany. Trenuje, czekają mnie walki, pomagam w klubie, dbam o niego i wiele przyjemności mi to sprawia. Traktuje to miejsce jak dom. Również tym razem do świetnego klubu trafiłem. Z prawdziwą kulturą i tradycją. Takie kluby są od serca. A nie żeby tylko sobie zarobić na tobie. Bardzo dobrze mi się tutaj żyje i niczego mi nie brakuje. Jest jak w rodzinie. Kamphaeng Phet jest również super miastem i regionem. Zadowolony jestem. To był strzał w 10.
Treningi rozpoczęłaś w Polsce, powiedz nam, jakie różnice widzisz trenując w siebie kraju a w Tajlandii?
Co do treningów w Polsce i Tajlandii. W Tajlandii żyje się w klubie. Można się całkiem skupić na muay thai. Treningi są mocne i profesjonalne. Dobrzy i doświadczeni trenerzy. Prawdziwi wojownicy, mistrzowie i fachowcy, którzy czuwają nad tobą cały czas. Ludzie żyjący ze sobą w klubie są ze sobą blisko. Są dla siebie prawdziwymi przyjaciółmi. Trzymają się razem i wspierają się. Jest to na prawdę świetne. A w Polsce to wiadomo. Treningi 3x w tyg po 1,5h. Jeśli dobry i profesjonalny klub to i nawet codziennie się odbywają treningi. Ciesze się, że ten sport się rozwija w Polsce i chciałbym aby cały czas się rozwijał i by szedł w dobrym kierunku. By kluby rosły w siłę i aby się wiodło jak najlepiej. Lecz to nie może się równać z Tajlandią. Całkiem inny system treningowy, podejście, szkolenie, atmosfera, wszystko.
A jak ogólnie jak Ci się mieszka w Krainie Uśmiechów?
W Tajlandii żyje mi się bardzo dobrze. Jestem bardzo szczęśliwy. Kocham ten kraj oraz ludzi. Bardzo podoba mi się w Tajlandii to, że naród jest bardzo zjednoczony ze sobą. Tajowie są jak jedna pięść. Życzliwi bardzo wobec siebie, pomocni, otwarci, przyjaźni i pogodni. Uwielbiam mentalność tych ludzi. Nie ma tutaj też patologii. Wandalizmu, szukania zaczepki, zbędnej agresji. Ludzie są kulturalni i zachowują się na poziomie. Jest to ogromny plus. Pełen luz, kraina uśmiechu. Wspaniali, pozytywni ludzie. Bynajmniej ja poznałem Tajlandię z tej strony. Żyjąc w klubie wśród zawodników, trenerów. Poznając ich przyjaciół, rodzinę, znajomych. Nie raz uczęszczałem w różnych świętach, festynach. Ciągle mam dużo styczności z Tajami. Również jako zawodnik. Przecież walczę, a później schodzę z tego ringu do ludzi. Tajowie zawsze przekazują mi mnóstwo pozytywnej energii, życzliwości i uśmiechu. Jestem tutaj szanowany i szybko łapię dobry kontakt z ludźmi. Także bardzo dobrze mi się tutaj żyje, jestem szczęśliwy i w przyszłości planuje przeprowadzkę na stałe do tego wyjątkowego miejsca. Tajlandia to moje miejsce na ziemi. Kocham ten kraj i wyjątkową kulturę. Podoba mi się również, że bardzo mocni, doświadczeni zawodnicy i mistrzowie są tutaj skromni i na luzie. Pełen szacunek. Nie odnoszą się ze swoją siłą, sprawnością oraz osiągnięciami. Są w porządku bardzo. Choć żeby nie było, że nie wiadomo jak wychwalam tą Tajlandię. Bądźmy sprawiedliwi. Są też rzeczy które mi się nie podobają. Na przykład to, że na ulicach często się włóczy pełno bezdomnych psów i nikt z tym nic nie robi. Są pozostawione same sobie. Wchodzą sobie na prywatne posesje, robią co im się podoba. Nikt się tym nie interesuje. Nie podoba mi się też, że Tajowie bardzo śmiecą, gdzie się im podoba i kiedy się im podoba. Tu papierek wyrzuci, tu plastikowy woreczek, reklamówkę, butelkę po napoju. Nie przejmują się tym i nie dbają o porządek. Nie podoba mi się również zachowanie Tajskich kierowców na ulicy. Jeżdżą bardzo po chamsku. Wyprzedzanie na chama, zbędna brawura i nadmierna prędkość. Nie mają kultury na ulicy. Dużo wypadków jest na ulicach. Trzeba się cały czas pilnować. Wydaje się im, że za kołkiem lub na skuterze są nie wiadomo jak mocni. Brak kulturalnego i rozsądnego zachowania na ulicy ze strony kierowców. Wydaje mi się, że bierze się to stąd to wszystko dlatego, że niestety Tajowie są niewyedukowani w tych kierunkach.
Czy masz tu jakieś ulubione miejsce?
Bardzo mi się podobało w Chiang Mai. Fajne miasto, atmosfera, kultura. Mnóstwo pięknych świątyń. Również super było na prowincji Ubon Ratchathani w biedniejszym regionie Tajlandii Issan. Mam z tamtym miejscem wiele pozytywnych i miłych wspomnień. Właśnie w tym miejscu prawdziwie poznałem kulturę Tajlandii i ludzi. Wiele mi to dało. Super doświadczenie i wgląd. Nigdy tego nie zapomnę. I jestem bardzo wdzięczny za to doświadczenie. W Hua Hin też przyjemnie było. Ładna miejscowość. Phuket, Pattaya też niby ładnie, ale za dużo turystyki i komercji. Kompletnie nie mój klimat. Nie przepadam za tym. W Kamphaeng Phet jest bardzo fajnie, gdzie obecnie się znajduję. Bardzo mało tutaj turystów. 100% Tajskiej kultury i atmosfery. Takie miejsca najbardziej lubię. Ładne miasto, starożytne świątynie. Fajny klimacik i ludzie. Generalnie odwiedziłem i żyłem w 7 różnych regionach. Bangkok, Pattaya, Ubon Ratchathani, Phuket, Chiang Mai, Hua Hin, Kamphaeng Phet. Każde miejsce dało mi jakieś doświadczenie i wgląd. Poznałem Tajlandię z różnych stron. Więc zadowolony jestem.
Co najlepiej Ci smakuje z tajskiej kuchni?
Trudne pytanie, bo kuchnia Tajska jest na prawdę pyszna i bogata. Rozległa również, jeśli mogę to tak nazwać. Wiele, wiele potraw. Mam kilka swoich ulubionych potraw. Kuchnia regionu Issan jest smaczna i ciekawa. Bardzo lubię Tajską kuchnie. Bardzo mi smakuje od samego początku i się nią delektuje.
Polska a Tajlandia to dwa zupełnie inne światy, jakie superlatywy i pozytywne różnice widzisz mieszkając w tym egzotycznym kraju?
To prawda, że Polska i Tajlandia to dwa zupełnie inne światy. Lepiej nie dało się tego ująć. Przede wszystkim podejście ludzi i ich mentalność oraz zachowanie. Tajowie są bardzo życzliwi, otwarci, weseli. Mają wiele dystansu. Zjednoczony naród po prostu moim zdaniem, wspierający się nawzajem. Mają w sobie dużo szacunku i pokory. Nie ma znaczenia czy to rodzina, czy obcy na ulicy, czy znajomy. Taj dla Taja jest pomocny, otwarty i życzliwy. Na prawdę pełen luz, pełna kultura i szacunek. Wzajemna troska i życzliwość. Zawsze uśmiech i pozdrowienie. „Zbita piona” i luźna pogawędka z przypadkową osobą na ulicy. Co chwile mnie to spotyka. Zdarzyło się nawet, że przypadkowi ludzie na ulicy, których nie znałem, dawali mi podarunki po naszej rozmowie, na prawdę. I to nie raz. Prawdziwa życzliwość i otwartość. Przynajmniej ja tego zaznałem, jako białas, obcokrajowiec. Na prawdę wiele ciepłej życzliwości i pomocy mnie spotkało ze strony Tajów. Zdarzało się również, że ludzie na ulicy sami mnie zaczepiali i pytali się czy czegoś potrzebuje i jak mogą mi pomóc? Bo widzą, że czegoś szukam i rozglądam się. Wiele, wiele historii tego typu i zdarzeń. Gdy doświadczałem tego i poznawałem tą kulturę i ludzi to łapałem się za głowę z podziwu. Całkiem inna mentalność i wychowanie przede wszystkim. Religia również bardzo ciekawa i wartościowa. Buddyzm również pokochałem i zacząłem wyznawać (wcześniej byłem ateistą) Prawdziwie i głęboko wierzący ludzie. Bardzo autentyczne to dla mnie jest, ta religia. Bo idzie to w parze z zachowaniem ludzi. Stosują się do tego szczerze i mają szacunek. Są prawdziwi pod tym względem. Coś wyjątkowego dla mnie. Za tą kulturę pokochałem ten kraj i ludzi. Bardzo cenie te wszystkie piękne wartości. Wiem, że to moje miejsce na ziemi. Zawsze to będzie w moim sercu i będę wdzięczny. A Polska to wiadomo jak jest. Jaką mamy mentalność i naród. Przemilczę po prostu. Kto jest kumaty i nie ma „Klapek na oczach” to zrozumie.
Pozdrawiam wszystkich dobrych i szczerych ludzi. Dzięki za przeczytanie wywiadu. Opowieść jak zawsze szczera, o własnych doświadczeniach i przeżyciach.
————–
Mateusza możecie śledzić na jego FB fanpage.
KSW „GLADIATOR” przesyła pozdrowienia 🙂 Mateusz życzymy sukcesów !!!